W tytule zadałem pytanie retoryczne, a potem się zorientowałem, że retoryka tego pytania nie jest jednak taka oczywista. Wydaje się bowiem, że skoro umowę zawieramy to o tym wiemy. Z drugiej jednak strony, znam przykłady procesów, w których uczestnicy nie zdawali sobie sprawy z tego, że zawarli umowę. Jeszcze więcej jest przykładów na to, że strony nie zdają sobie sprawy z zawarcia umowy określonego rodzaju lub też z tego, że pociąga ona za sobą określone prawa i obowiązki.
Z czego może wynikać nieznajomość tego, że jesteśmy uczestnikami określonej umowy? Po pierwsze oczywiście z naszej naiwności i niestety częstego podpisywania dokumentów bez ich zrozumienia i bez należytej uwagi. To, że nie wiemy o zawarciu przez nas umowy, co do zasady jest naszą winą. Nie wiemy, bo podpisaliśmy coś, czego nie rozumieliśmy. Czyli musi być tam nasz podpis, ale czy zawsze?
Przepisy o prawach konsumenta zawierają regulacje, dotyczące umów zawieranych na odległość i poza lokalem przedsiębiorstwa. Zawarcie tego rodzaju umowy na odległość to w praktyce zorganizowany system zawierania umów z konsumentami na odległość. Odbywa się to bez jednoczesnej fizycznej obecności stron, z wyłącznym wykorzystaniem środków porozumiewania się na odległość, do chwili zawarcia umowy włącznie. Mówię tutaj o zakupach w e-sklepie czy rejestracji w portalu internetowym. Są to też często umowy zawierane podczas wycieczek lub spotkań, zorganizowanych przez przedsiębiorcę. Celem lub skutkiem takich „imprez” jest promocja oraz zawieranie umów z konsumentami. W tego rodzaju umowach, klientem musi być konsument, a usługodawcą lub sprzedającym – profesjonalista (przedsiębiorca).
Konsument, który zawarł umowę na odległość (lub poza lokalem przedsiębiorstwa) może w terminie 14 dni odstąpić od takiej umowy bez podawania przyczyny. Kłopot powstaje wówczas, kiedy zawieramy tego rodzaju umowę i o tym nie wiemy.
Ustawowe warunki rozpoczęcia biegu terminu do odstąpienia od umowy są oparte na chwili odebrania rzeczy (lub jej ostatniej części, jeżeli umowa dotyczyła rzeczy dostarczanych w częściach), będącej przedmiotem umowy, a w pozostałych przypadkach w dacie zawarcia umowy. Wydaje się w tej sytuacji, że wiedza o zawarciu umowy do nas „dotrze”, bo przecież trudno się tłumaczyć tym, że coś odebraliśmy z założeniem otrzymania darowizny. Gorzej, jeżeli decyduje data rejestracji na portalu internetowym i chwila „kliknięcia” akceptacji warunków zawieranej tą drogą umowy. Świadomość tego, że zawarliśmy umowę jest zatem kluczowa dla możliwości skorzystania z prawa odstąpienia.
Należy mieć świadomość tego, że przekroczenie terminu do odstąpienia może skutkować, i na ogół skutkuje, koniecznością wykonania tej umowy. Oczywiście są pewne możliwości obrony nawet w takiej sytuacji, w szczególności jeżeli potrafimy wykazać, że ten przedsiębiorca („profesjonalista”) wprowadził nas w błąd lub celowo oszukał. Niestety skorzystanie z tych możliwości, często zmusza nas do skorzystania z pomocy prawnika, a w dalszej perspektywie sądu, co już nas na ogół nie cieszy tak, jak udane zakupy.
Odpowiadając na pytanie, czy można zawrzeć umowę i o tym nie wiedzieć, powinienem też wspomnieć o tzw. cesji praw i obowiązków. Prawo cywilne przewiduje tą instytucję dla unormowania sytuacji, w której ktoś chce przenieść swoje prawa lub obowiązki na inną osobę lub podmiot. Czy zatem możliwe jest, że ktoś na nas przeniesie obowiązki z zawartej umowy bez naszej wiedzy? Spokojnie, to nie jest możliwe, ale…
Należy wyjaśnić i zrozumieć instytucję cesji, odnoszonej do przeniesienia wierzytelności i bliźniaczej do niej instytucji przejęcia długu (zobowiązań).
Co do zasady, przeniesienie wierzytelności z majątku pierwotnego wierzyciela (zbywającego – cedenta) do majątku osoby trzeciej (nabywcy – cesjonariusza) następuje na podstawie umowy zawartej między tymi osobami. Taka cesja nie wymaga zgody dłużnika. Jeżeli zatem, kupimy od osoby X telewizor i ta osoba przed zapłatą poinformuje nas, że dokonała, nie pytając nas o zgodę, cesji swojego prawa (prawa do uzyskania zapłaty – wierzytelności) na rzecz osoby Y, to z chwilą uzyskania tej informacji jesteśmy zobowiązani do zapłaty na rzecz osoby Y (czyli na rzecz nabywcy tej wierzytelności – cesjonariusza).
Przejęcie długu wymaga jednak już zgody wszystkich stron, zatem nie ma ryzyka, że nasze zobowiązania umowne zostaną przeniesione na inną osobę bez naszej zgody.
To bardzo ogólnikowe zasygnalizowanie instytucji cesji wierzytelności i instytucji przejęcia długu ma nam uświadomić, w jakich okolicznościach możliwe jest jednak przeniesienie bez naszej zgody pewnego elementu zobowiązania umownego (wierzytelności), bowiem skutki zapłaty na rzecz osoby nieuprawnionej mogą być dla nas „bolesne”. O tych skutkach napiszę w jednym z kolejnych wpisów.
Do omówienia zagadnienia zawierania umów bez naszej wiedzy, zasygnalizuję też instytucję PEŁNOMOCNICTWA (upoważnienia). Zdarza się w mojej praktyce, że analizuję i opiniuję umowy zawierane przez osobę, która do tej czynności została upoważniona przez stronę tej umowy. Czy to, że strona sama nie podpisuje umowy oznacza, że umowa jest zawierana bez jej wiedzy? Oczywiście nie oznacza, bowiem założyć należy, że udzielający tego umocowania ma świadomość tego, do czego udzielił pełnomocnictwa. Jeżeli ktoś udziela pełnomocnictwa do zawarcia umowy innej osobie w jego imieniu i na jego rzecz to oczywiście godzi się z założenia na warunki tej umowy.
Inną kwestią jest w tym wypadku przekroczenie granic umocowania, czy też działanie pełnomocnika na szkodę mocodawcy. Te kwestie zdecyduję się zapewne także wkrótce omówić.